Żarówki halogenowe nagrzewają się do wyższych temperatur, niż te tradycyjne, więc nie powinniśmy ich dotykać gołymi rękami. Pozostawione na żarówce tłuste ślady palców nagrzewają się do jeszcze wyższej temperatury niż sama żarówka, a to może spowodować jej pęknięcie. Problemy te można zredukować do minimum używając żarówek zamontowanych w małych reflektorach (tzw. odbłyśnikach) lub „bańkach” przypominających tradycyjną żarówkę – w ich przypadku nie mamy bezpośredniego kontaktu z samą żarówką halogenową.
Andrzej Wiśniewski – ekspert jednej z największych firm produkujących żarówki –Osram - przekonuje, że żarówki halogenowe są nie tylko mniejsze, a więc bardziej uniwersalne i wszechstronniejsze w zastosowaniu od tradycyjnych, ale także zdecydowanie bardziej oszczędne, trwalsze, a emitowane przez światło nie „słabnie” wraz z kolejnymi miesiącami użytkowania. Dzieje się tak dzięki występującemu w tego rodzaju żarówkach tzw. regeneracyjnemu cyklowi halogenowemu: odparowujący z żarnika wolfram łączy się z krążącym w żarówce halogenem (pierwiastkiem z grupy fluorowców), co powoduje jego ponowne osadzanie się na żarniku i jego regenerację. Reakcja ta pozwala także na podniesienie temperatury żarnika, co owocuje znacznie większą ilością światła uzyskiwaną z żarówki o określonej mocy.
Eksperci oceniają, że żarówki halogenowe dają od 20 do nawet 100 procent światła więcej niż tradycyjne „bańki” o tej samej mocy, a świecą od 2 do 5 razy dłużej. Jeśli zastąpimy tradycyjne żarówki żarówkami halogenowymi, możemy cieszyć się taką samą „jakością” światła, ale przy mniejszym poborze energii i oczywiście mniejszych rachunkach za prąd.